Na antenie

RADIORANEK WT. ŚR.

Wprowadzenie w rytm dnia. Zaprasza Ewa Pasternak.

Gdzie jesteśmy?

Hołubla - Narodzenia NMP, Sanktuarium Maryjne

2009-03-30 16:44:23
  Proboszcz - Ksiądz Krzysztof Uściński
  Opiekun - Ksiądz Proboszcz Krzysztof Uściński
  Prezes - Kazimiera Sawicka

 
      Radiowa Rodzina oficjalnie powstała w tym szczególnym miejscu 7 sierpnia 2008 roku staraniem Księdza Proboszcza Krzysztofa Uścińskiego, Prezesa Kazimiery Sawickiej oraz licznej grupie przyjaciół naszego radia.
Bardzo dziękujemy za wierność i wszelką życzliwość.

      Przy tej okazji pragniemy opowiedzieć Państwu niesamowitą historię...
 


     W okresie międzywojennym, ktokolwiek wspomniał Hołublę, zaraz kojarzył najbardziej znaną osobę, p. Marcina Chodowca, który w dziejach tej wsi zajmuje poczesne miejsce otoczone legendą. Mieszkał w ubogiej chatce zbudowanej z cementowych pustaków. Dom stoi do dziś, wygląda jakby wrośnięty w piaszczysty pagórek, ma niezwykłe okna w kształcie trójkątów. Okna te przypominały mu Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Okien było 7 - oznaczają one 7 chórów anielskich otaczających tron Boży.
Ksiądz Franciszek Chwedoruk, który był proboszczem w Hołubli, mówił, że Marcinek był obdarzony jakimś nadzwyczajnym zmysłem w różnych kierunkach, np. znał tajemne sprawy, o których ludzie nic nie wiedzieli. Leczył wszelkie choroby prostymi sposobami. Najczęściej była to sól, woda, miód, olej i różne zioła. Wskazywał sposoby odnalezienia zaginionych bądź skradzionych rzeczy. Jedni nazywali go czarodziejem, inni nawet sprytnym oszustem, a to był tylko skromny, religijny człowiek, którego Bóg obdarzył darem jasnowidzenia. Przed udzieleniem porady wpadał w jakiś dziwny trans. Z zamkniętymi oczami kreślił na papierze, nerwowo drgającymi rękami jakieś znaki. Potem się uspokajał i określał chorobę oraz zalecał środki. Bywały wypadki, że nie podejmował się kogoś leczyć, lecz odsyłał do lekarzy albo wprost oświadczał, że nic nie może powiedzieć bo nic nie wie. Miejscowa ludność widziała w nim swego doradcę we wszelkich potrzebach.
      Legendarnych opowieści o „Marcinku” jest dużo. Najbardziej znana ze wszystkich jest przepowiednia dotycząca budowy nowego kościoła w Hołubli. Kilka lat przed śmiercią powiedział „Mam w świadomości zbliżający się kataklizm. Siedlce ulegną zniszczeniu, a z ruin siedleckich powstanie tutaj piękny murowany kościół”. Przepowiednia się spełniła 3 lata po śmierci Marcinka. We wrześniu 1939 roku centrum Siedlec zostało spalone. W 1940 roku proboszcz parafii Ksiądz Stanisław Pielasa zakupił w Siedlcach rozbity przez bomby niemieckie duży budynek ośrodka zdrowia, nazywany wówczas Kasą Chorych i z oczyszczonych cegieł tego budynku powstał obecny kościół.
„Doktor Marcinek” słynął głównie ze składania złamanych kości i naciągania zwichnięć oraz leczył różne choroby np.:
      Chory pokryty był wrzodami i nie pomagały żadne środki apteczne. Marcinek polecił zawinąć go w cały połeć świeżej, jeszcze ciepłej słoniny i zostawić na kilka godzin. Po odwinięciu okazało się, że słonina naszpikowana jest jakimś robactwem. Chory poczuł się lepiej i wrzody się pogoiły.
Bardziej drastyczny sposób leczenia usłyszał od parafian Ksiądz Mieczysław Szuciak, który opisał to zdarzenie w kronice parafii. Chory cierpiał na żołądek, nie mógł jeść, wychudł, stracił siły. Marcinek wskazał mu, że w lesie leży zdechły koń. Niech on rozbierze się i wejdzie w jego środek i siedzi, dopóki tylko wytrzyma. Chory to zrobił, przezwyciężył obrzydzenie i wszedł do środka kadłuba. Siedział dość długi czas, aż wreszcie chwyciły go szalone wymioty, że wypadł z padliny i zdawało mu się, że wszystkie wnętrzności wyrzuci, aż stracił przytomność a po jej odzyskaniu, poczuł, jakby wyczyścił całe swoje wnętrze. Nabrał apetytu i więcej nie skarżył się na ból żołądka.
Inny przykład od mieszkańców Hołubli:
      Kobieta idąc po poradę lekarską do Marcinka wzięła ze sobą na wynagrodzenie ileś tam jajek. Po drodze uświadomiła sobie, że w domu niewiele jest do jedzenia i część jajek ukryła pod krzakiem w lesie. Po udzieleniu porady chciała wynagrodzić Marcinkowi dając kilkanaście jajek, ale ten odpowiada „Weź sobie i również te, które ukryłaś pod krzakiem, przydadzą Ci się dla dzieci”.
Takich opowieści jest dużo. Możemy je znaleźć w kronice parafii Hołubla pisanej przez Księdza Stanisława Byczyńskiego, Księdza Mieczysława Szuciaka oraz inne osoby.
      „Cudowny Marcinek” zmarł 4 maja 1936 roku. Cieszył się on dużą sławą nie tylko na Podlasiu ale i w dalszych okolicach. Był przedmiotem zainteresowania nie tylko ludu, ale i sfer wykształconych. Przez progi jego domu przewijało się dziennie po 20 - 30 osób. Leczył nie tylko ciało, ale i duszę np. mówiąc „Pan 20 lat nie był u spowiedzi, niech się pan wyspowiada, dopiero będę mógł pana leczyć”. Pogrzeb Marcinka był bardzo uroczysty z udziałem miejscowej orkiestry i wielkiej liczby ludzi.
 
      Opracowała na podstawie „Historii Parafii Hołubla” prezes Koła Przyjaciół KRP, Kazimiera Sawicka.

Obowiązek informacyjny dotyczący przetwarzania danych osobowych znajduje się na stronie http://radiopodlasie.pl/rodo.html